środa, 1 stycznia 2014

Chcesz rozśmieszyć Boga? Powiedz mu o swoich planach - czyli o tzw. "postanowieniach noworocznych"

Stała tendencja
Rany, jak ja nie lubię tendencji
Noworoczne postanowienia
Jeszcze ok, jak ktoś w końcowych rozrachunku powie: Ok, w 2013 r. miałem zrobić to i to. To zrobiłem, to robię i jestem w trakcie. Teraz w 2014 r. kontynuuję to, co zaplanowałem i dodatkowo zrobię to.
Tu mogę jeszcze zrozumieć i nawet powiedzieć: szacun człowieku, ale jednocześnie przychodzi mi na myśl moje ulubione żydowskie przysłowie
Chcesz rozśmieszyć Boga? Powiedz mu o swoich planach
Oczywiście, to nie jest tak, że Bóg jest złośliwy i powie: Dobra Stefan, chcesz zapracować na samochód i dom? Figa! Nic z tego!
Nie, to nie jest tak.
Plany wyjdą wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że nie my o tym decydujemy. Nasze chcenie - owszem ważne - jest wskazówką do dalszego działania, ale nie my tu jesteśmy panem i władcą.
Nie mam postanowień noworocznych. Schudnę - jak mi się uda. Rzucać palenia nie muszę - zrobiłam to dawno temu, nie noworocznie, z dnia na dzień w jakiś dzień, bez specjalnej daty. Co tam jeszcze? Większe pieniądze - coś w tej sprawie robię, więcej nie zdziałam, pomysł zaowocuje lub nie. Wpływu bezpośredniego nie mam. Pośrednio działam.
Po co mam składać postanowienia na cały rok jak czasem to, co zaplanuję na dzień kończy się niezrealizowanym planem?


Coś wam to przypomina?No właśnie.
Po co się dodatkowo stresować?
I na koniec roku znów powiedzieć - niewiele mi się udało w tym roku, nie osiągnąłem tego i tego, nawaliłem z tym lub z tym. To był niedobry rok. Ale już w następnym roku to .....



Kochani noworocznie życzę Wam, żebyście nie frustrowali się noworocznymi postanowieniami. 
Róbcie tak, żeby codziennie mieć satysfakcję z każdej wykonanej czynności 
 żeby co wieczór można podsumować dzień z uśmiechem na ustach, 
przespać noc ze spokojnym sumieniem 
i znów zaczynać kolejny dzień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz