wtorek, 31 grudnia 2013

Na podsumowanie i na co dzień

Dziękuję Ci Boże za okno, 
które mogę otworzyć wdychając zapach lasu
Dziękuję Ci Boże za drzwi, 
które mogę otworzyć wchodząc do swojego mieszkania


Dziękuję Ci za ręce 
obejmujące mnie za szyję
za głowę wspartą na moim ramieniu
za słowa codzienne: kocham Cię mamo
Dziękuję Ci za syna Boże

Dziękuję za siostrzany gest
za rękę pomocną, która otrze niesforną łzę
biegnącą ukradkiem po policzku
Dziękuję Ci za siostrę Boże

Dziękuję Ci za twarze przyjazne
za słowa ciepłe
kojące, gdy ciężko
za modlitwę za mnie
Dziękuję Ci za zbór Boże

Dziękuję Ci 
za to, że o niemal każdej porze
jest na sygnał, że trzeba
potwierdzić lub zaprzeczyć
za pewne stwierdzenie
że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej
Dziękuję Ci za przyjaciela Boże

Dziękuję Ci za to, że nigdy nie jestem sama
choć czasem nikt przy mnie nie siedzi
że zawsze mogę się uśmiechnąć
i westchnąć
poczuć obecność Miłości i Potęgi
niczym nie warunkowanej
Dziękuję Ci za Ciebie Boże



sobota, 14 grudnia 2013

Moje Twoje Wszystkich

Ten wpis wywoła pewnie wiele przeciwstawnych komentarzy.
Macie do tego prawo, macie prawo uważać inaczej niż ja.
Tylko jedno wam powiem. Sceptycy mnie nie przekonają, jedynie sprawdzone argumenty mogę wziąć pod uwagę.
Zawsze tak miałam. Może dlatego do tego przyłączyłam. Słuchając tych ludzi, wiem, że mają ideę podobną do mojej.

Nie ma tak, że coś należy do nas. Nic do nas nie należy. Coś dostajemy, coś dajemy, a coś nam odbierają. Rodząc się nie mamy zawartej umowy z życiem, nie mamy gwarancji, że do nazwiska jest przypisany sukces, czy też bogactwo. A do innego nazwiska bieda i nędza.
I wiecie co? Całe szczęście, że tak nie jest.
Dzięki temu, że tak nie jest, może stworzyć program składający się z wielu ludzi, którzy chcą pomóc innym
http://www.youtube.com/watch?v=_tiZVQaq9EI
Na czym to polega? To nic trudnego. Jeśli Ty komuś pomożesz, to ktoś pomoże Tobie.
Idea stara jak świat.
Czy nie mówi się, że dobro powraca?
Wiem, niemodne to w dzisiejszym świecie.
Pewnie nazwiecie mnie naiwną. Nazywajcie, skoro nie umiecie się powstrzymać.
Ja uważam jednak, że właśnie te dzisiejsze czasy są doskonałym sprawdzianem dla prawdziwego człowieczeństwa, Że nie tylko zasady i pytania:
- Co z tego będę miał?
- A dlaczego, ja mam komuś dawać, skoro mnie nikt nie pomógł?
czy też Najpierw niech mi pomogą, a potem ja pomogę komuś innemu?
Możecie też pomyśleć, skoro z tego programu są spore pieniądze, to zapomni się o idei.
Możecie, czemu nie. Ale mam prośbę, nie oceniajcie innych jedną miarą.
Tak, potrzebuję pieniędzy. Na pozbycie się zadłużenia, ale jednocześnie też na zabezpieczenie przyszłości mojego syna, na pomoc moim bliskim, przyjaciołom, znajomym i nieznajomym.
Nie zabiorę tego,  co mam ze sobą. Chcę dać to innym. Ale też chcę pokazać, że właśnie taka droga pozwoli na zmianę swojego życia i bycia ot tak po prostu. Bycia człowiekiem.
Jeśli chcecie się czegoś o tym dowiedzieć, sprawdzić, zorientować się, kliknijcie na poniższy link
https://grupamtw.com/mlm/rec?usr=1135e9101fd208c118ed1ffe3d382403
Jeśli nie wierzycie, że ktoś tu chce komuś pomagać, powiem wam, że właśnie wczoraj na webinarze była aukcja m.in. takich koszulek

Z licytacji Grupa MTW zebrała około 5.000 zł.
Te pieniądze zostaną przekazane dla dzieci z domów dziecka.
Bezinteresownie. Ot tak po prostu
Z dobrego serca


poniedziałek, 9 grudnia 2013

Muzyka - granie, serca poruszanie

Podzielę to na dwie grupy: muzyka i wokal
Teraz muzyka czasem instrumentalna, czasem instrumentalno - wokalna. To połączę. Wokal będzie później.
Wiem, wiem. O muzyce już było. Ale dawno. Zresztą, czy można skończyć temat muzyki, gdy się ją czuje całym sercem i duszą? Nie można.
Zasada jest jedna - każda muzyka ma mieć przesłanie. Nie tylko odbiorców. Bo odbiorcy zawsze są. Czasem przypadkowi, bo puszczą coś w radio, w telewizji. Oczywiście odbiorca jest ważny. Podstawowa zasada komunikatu (marketing :) ) to nadawca - komunikat - odbiorca. Nadawca - Muzyk - komunikat - muzyka - Odbiorca - Słuchacz.
Nie koneser, to słowo trochę mi przepraszam za wyrażenie, zalatuje pyszałkowatością. Zadarciem noska. Oczywiście, koneser też nie ma negatywnego przesłania, ale dla mnie osobiście to zamykanie się w ramy. Czyli coś zupełnie odwrotnego do muzyki. Jak można muzykę zamknąć w ramy?
Albo książkę? Osobiście bawią mnie takie poradniki: Jak napisać książkę? Albo w szkole - schemat wypracowania: wstęp rozwinięcie zakończenie. Ok, ok, rozumiem. Ma się to różnić między sobą. Gdy jednak ja piszę, nie zatrzymuję swoich uczuć, myśli i nie dzielę, to na wstęp, to na rozwinięcie, to na zakończenie.
Kiedy pisałam coś na kształt poezji, nie zamykałam jej w rymy i rytmy. No chyba, że się samo układało. Tak, wiem miałam pisać o muzyce. Ale i książka jest mi bliska. W końcu teksty to mój zarobek.
Kiedyś, około 1990 r. stworzyłam takie coś. Ryzykuję, bo może się nie podobać. Ale w razie co, zwalę na wiek młody


Błyskawica
Spadająca z nieba
Na szarą codzienność
Rozbłyskująca światłem
Skłębionej radości
Deszcz
Spadający z nieba
Zmywający brud smutku
Grzmot
Spotęgowany krzyk radości
... Burza oczyszczenia.
Nie ma rymu, nie ma rytmu - to co chciałam wyrazić, wyraziłam.
Wracając do muzyki - ktoś mi powie, że nie można bez rytmu. Nie można. Rytm ważny. Nie chodzi jednak o to, o tym każdy wie.
Zresztą to, o czym napiszę, wie pewnie każdy. Ale chcę się pochwalić, że i ja wiem.
Co dla mnie w muzyce jest ważne? PRZESŁANIE
I tylko i wyłącznie pozytywne. Nawet jeśli nie w muzyce, to w skutkach. Nie mówię o piosenkach typu Mydełko FA, które tak pięknie zmywa brudy codzienności.
Mówię o muzyce, która powoduje oczyszczenie złych emocji. Już wcześniej mówiłam, że słucham różnej muzyki, metal, metal + gospel, rock, pop, czasem i dance jak mam ochotę pokicać. Zależnie od nastroju, zależnie od dnia i czynności, które mam wykonać. Nigdy jednak nie jest to muzyka agresywna, która wywołuje złe emocje, nakręca je. Nie chodzi mi o to, żeby muzyka wzbudzała we mnie agresję. Chodzi o to, żeby właśnie tak jak burza - z wielkim hukiem je wyrzucała. One nie są mi potrzebne.
Kiedy jest już w naszym życiu źle, moja siostra jedzie potańczyć, nawet sama. Ja słucham muzyki, głośno, najlepiej na dobrych słuchawkach. To jak terapia. Wręcz widzę, jak ciemna masa złych emocji, łez, przykrości ucieka ze mnie. Nie wytrzymuje potęgi muzyki. Nie wytrzymuje tego, że w czasie słuchania rośnie we mnie siła i zaciętość do pokonania słabości i daje kopa do działania.


Zespół chrześcijański - Newsboys - rośnie siła.
(swoją drogą niezła siła jak na 3.50 rano) :))))))
I tu doskonale odbija się to, co lubię - dialog gitarki i perkusji - ooooo, to ja to bardzo, bardzo. Wsłuchajcie się.
Czasem i wokal niepotrzebny - choć tu jest dobry głos
I kolejny ich utwór - potęga Istnienia, tego dla mnie najważniejszego


Swoją drogą, ktoś, kto nie wiedział, że Newsboys są zespołem chrześcijańskim, jest zaskoczony, że w taki sposób można śpiewać o swojej wierze. Ja jestem im wdzięczna, bo to otwiera drzwi do każdego wieku odbiorców. Nie przypadkowych. 
Ach, ach i ta gitarka. 
Kolejny zespół  - Skillet. Muza mocna, ale mimo tego, że mocna z pięknym przesłaniem


I druga o znaczącym tytule Aweke and Alive



I gitarka - piękne granie, emocji oddanie. Dla mnie - mistrzostwo.
I jeszcze zespół chrześcijański, na bank go wszyscy znają R.E.D .





Mówiąc o przesłaniu, o gitarce nie można ominąć tego człowieka, który swoją muzyką przekazuje swoje emocje, miłość do grania i chce się nią podzielić. Skromny i wielki w swej skromności. Potęga w muzyce. 
Choć ten utwór nie jest najnowszy - to tu doskonale pokazuje warsztat gitarzysty


Z nowszej, niedawno wydanej płyty. Osobiście - w czasie słuchania tego utworu - nie ma mowy o złych emocjach, chowają się tchórzliwie - zostają tylko i wyłącznie pozytywne


Tematycznie bardzo mi pasuje Be strong, believe. Napisy na murach - wow. Do tego jeszcze i burzowo :)

I mój osobisty apel w Arka imieniu. Albo inaczej apel Arka, który przekazuję Wam


Wiem, że czytają mnie w różnych krajach (Internet sprytna rzecz, wszystkie informacje można znaleźć) i na różnych nawet kontynentach (wczoraj ktoś czytał mnie z Afryki) rozpowszechniam (za zgodą Arka) jego muzykę. 

A cały mój słowotok, Arek podsumuje emotikonką :)))
A tak dla poznania nie tylko muzyką, ale i samego muzyka. Zapraszam w imieniu


Osobiście, bardzo go lubię, ale o tym ciiiiiiii (będzie czytać). 
Za co lubię? Za normalność i niegwiazdorzenie. Szacun wielki. 
Nic dodać, nic ująć. 
Dzięki za dźwięki.
No i się zrymowało :)))



wtorek, 3 grudnia 2013

Nie udało się

Człowiek
Zawsze najlepszy w swoim obrazie
Tolerancyjny
Pełen łaski
Pomocny
Dobry
Doskonały pod każdym względem
Doskonały portret (?), może bardziej autoportret

Ale nie chodzi o to, żeby się biczować publicznie
niepublicznie też nie
nie chodzi o to, żeby się biczować
tylko czasem spojrzeć na siebie inaczej
nie oczami innych, to też nie musi być prawda
pogadać sam ze sobą
uwierz mi, jesteś swoim najsurowszym sędzią
jak odrzucisz pozory i usprawiedliwienia
jestem taka, bo to on, gdyby tak nie powiedział, ja bym tak nie postąpiła
ale jestem dobrym człowiekiem, nieważne, że kogoś zraniłam do żywego,
trzeba było tak nie robić
Znamy to prawda?
Ale to tak tytułem wstępu, nie to jest głównym tematem
Głównym tematem jest następna próba. Następna próba porozumienia. Propozycja, żebyśmy przestali działać na podstawie szantażu, wywoływania poczucia winy, groźby, obrażania i uciekania od tego wszystkiego. Już zaczęło się źle, skończyło się jeszcze gorzej. Wstałam i wyszłam. Usłyszałam wiele złych słów, oskarżeń, jaka byłam nawet i 25 lat temu. Wiem, święta nie byłam, ale gdybym była święta (w ich mniemaniu) byłabym wierną kopią mego ojca i mojej matki - a oni szczęśliwi nie są. Nie umieją się cieszyć z czegoś tak po prostu. Nie umieją znaleźć dobrych stron, z ich mentalnością dawno by mnie nie było na tym świecie. Ja jestem sobą, nie znaczy, że się nie zmieniam. Zmieniam. Dla mnie osobiście słowa, jestem jaka jestem i już się nie zmienię, są totalną bzdurą. Życie na takich zasadach - totalna porażka. Lubię patrzeć na siebie wstecz i porównywać siebie do tej, jaką byłam i to jaką się stałam. Jak zmieniło mnie życie. Jaka byłabym nudna, żebym całe życie była wciąż taka sama. Przepraszam za wyrażenie, ale byłabym jak ta krowa, która nie zmienia poglądów

Moje życie nie jest jednak porażką. Wykształciło mnie taką jaką jestem. Daleko mi do ideału. Oj daleko, ale czy muszę nim być? Lalka Barbie jest idealna, a mi nie pasuje.
Jednak wracanie do przeszłości to blokada do budowania przyszłości. Moja przeszłość należy do mnie, ja mogę je oceniać, żeby weryfikować własne zmiany. Czy inni mają do tego prawo? Może, ale czy to ma być wyznacznikiem wojen między nami? Burzeniem każdej nowo położonej cegiełki do zbudowania porozumienia?
Często tak chodzi mi po głowie. Jezus wybaczył mi moje grzechy. Moi rodzice nie. Wychodzi na to, że są potężniejsi od Boga? Nie w moim światopoglądzie, który mocno jest oparty na wierze. Więc już automatycznie wierzę inaczej. Ich bóg, wyznacznik szczęścia i postępowania to pieniądze. Owszem, przydatne, zwłaszcza w świecie harpii łakomych kolejnych zer na koncie. Ale czy to jest główna wytyczna do ocenienia człowieka - do powiedzenia - jesteś beznadziejna, niedorosła, niesamodzielna, bo nie masz pieniędzy? Ostatnio usłyszałam kolejną miłą rzecz - my o was nie rozmawiamy, nasi przyjaciele rozmawiają o swoich dzieciach, a my o was ani słowa.
Wniosek - nie masz kasy - nie istniejesz, nawet w życiu własnych rodziców.
Jak będę miała tyle, żeby mieć na zagraniczne wycieczki i wypasione wozy pokochają mnie? Będą mówić z dumą? Tylko czy nie będzie za późno? A może już nie zdążą mnie pokochać przed odejściem? Czy poczuję ich dumę z siebie?
Nie udała się rozmowa. Przeciwnie.
Boli, ale bardziej mi ich żal. Bo ich kocham. I bardzo żałuję, że nie umieją docenić tego, co posiadają. Może nie mają bogatych córek ze wspaniałymi i kochającymi mężami, ale mają córki, które czekają na odwzajemnienie miłości i poczucia choć odrobiny dumy z siebie.