niedziela, 17 listopada 2013

Kolejna rozmowa .. za darmo, na darmo

Moi rodzice wrócili z sanatorium
Byli tam miesiąc
Mieli wrócić wypoczęci, a wrócili zmęczeni
Czym?
Martwieniem się
O co, o kogo?
O nas, o mnie, o moją siostrę
Ojciec przywiózł syna, który nocował u niego
Zasiadł w fotelu i zaczęła się rozmowa
Kolejna
Nawet nie muszę słuchać, jej treść nie zmienia się od lat
Nieważne, pracuję czy nie
Zawsze jest o szukaniu pracy. Czy jest sens mówienia, żebym szukała pracy, gdy pracuję?
Dla mnie nie ma. Dla nich... nie wiem. Może też wpadają w mantrę, to im się utrwaliło i null, nie zmienią treści swej piosenki pt "Musisz coś zrobić, bo jesteś w tragicznej sytuacji"
Zaczyna się. Badam swój stan umysłu i ducha - świetnie jestem spokojna.
O: Co tam u Ciebie?
J. (J jak ja, lub Justyna jak kto woli): W porządku
O: Jakieś nowe biedy?
J: Biedy????
O: Oczywiście, Twój optymizm (tak szczerze zastanawiam się czy powinnam pisać dużą literą zwroty grzecznościowe kiedy cytuję wypowiedzi swoich rodziców zwracających się do mnie) jest porażający
J: Szkoda, że niezaraźliwy. To by była świetna wiadomość
Ironiczny śmiech ojca i ..... już monolog. Wsłuchuję się w duszę - jestem spokojna. Ok, więc słucham.
"Będziemy spokojni, kiedy wy będziecie miały pracę, chcę widzieć taki model rodziny, wy zarabiające, płacące ZUS, a my wtedy możemy wam pomóc finansowo (zaczynam słuchać uważnie, -wiem, co chcę powiedzieć, ale nie przerywam, nie pozwoli mi na to), nie przychodzicie prosząc o pieniądze (tu mnie nieco zatrzęsło - na szczęście tylko na chwilę - nadal spokojna). Czy wiesz co to znaczy dorosłość?
J: To ponoszenie konsekwencji za swoje czyny - udało mi się wtrącić
O: no właśnie a wy nie ponosicie. Owszem konsekwencje moralne owszem, przeżywacie, płaczecie - spojrzałam mu prosto w oczy - speszył się, nie zobaczył w nich łzy, tylko uśmiech. Jednak nie odpuścił, mówił dalej. Ale nie ponosicie konsekwencji finansowych, bo ponoszę je ja. Czemu milczysz znów???
J: czekam aż skończysz.
O: to mów co masz mi powiedzieć.
J: właściwie, dla Ciebie nie ma znaczenia, co chcę powiedzieć. Obalisz wszystko, ale może, mam taką nadzieję, że coś jednak zapadnie Ci w pamięci i wreszcie się rozwinie. Takie choć małe ziarenko

Czego oczekujesz, że znajdę pracę (teraz fakt, pracuję tylko na umowę o dzieło)? Praca nie leży na ulicy. Na układanie kostki brukowej mnie nie przyjmą. Na pracę w oświacie będziecie narzekać, że za mało płacą. I znów będę słyszeć, żebym znalazła pracę. Miałam działalność, słyszałam to samo. Pracuję dzień i noc, czasem tylko noc, czasem tylko dzień. Nieważne, mam znaleźć pracę
Ojciec podnosi głos, ale uspokaja się patrząc na mnie. Jestem nadal spokojna i mówię: Weź przykład ze mnie i nie unoś się, będziesz lepiej się czuł.
O: masz znaleźć pracę. choćby spod ziemi
Pomyślałam o archiwum X, nie wiem właściwie dlaczego, mogłam pomyśleć o kopalni. Jednak świadczy to o tym, że nadal jestem spokojna. Zapytałam, czy pamiętasz, kiedy przyszłam do Ciebie po pieniądze? Na ciszę odpowiedziałam: no właśnie.
Nie dał za wygraną - powiedział, dałem Twojemu synowi ... zł. żeby miał.
J: dałeś bo chciałeś, miałeś taką potrzebę prawda? Czy dałeś bo musiałeś?
O: chciałem
J: to nie miej do mnie pretensji. Możesz jedynie podziękować Bogu, że masz jedynego wnuka, którego możesz porozpieszczać. Gdyby nie on, nie miałbyś tego przywileju.Mówiłeś o modelu rodziny, jaki chcesz mieć model rodziny.
O: Tak, chcę, żebyście ...
J: tak, wiem. Ale to jest Twój model rodziny. Nie mój. Ja mam swoją rodzinę - siebie i Kamila. Wy też nią jesteście, jednak ja wam nie mówię, co ja chcę, więc tym samym odbieram wam prawo nakazywania mi, jaka ja mam być.
O: to jaki jest Twój model rodziny?
J: taki jaki jest, to mam, za to jestem wdzięczna. Mówisz, że jak znajdziemy pracę, będziecie nam pomagać finansowo - dla mnie to nielogiczne. Pomijając fakt nielogiki, skoro teraz, gdy jest ciężko, nie biorę pieniędzy, czy przyjdę do was, kiedy będę je miała? Przeciwnie, kiedy będę miała, przyjdę, żeby wam dać
O: pieniądze to ważna rzecz, ubezpieczenie też, Ty nie zdajesz sobie sprawy
J: zdaję sobie tato, ale gadanie over and over o tym samym niczego nie przyspieszy. Przeciwnie, zahamuje, zrodzi strach i zwątpienie. Nie chcę działać na takich zasadach.
O: na wszystko masz odpowiedź
J: ale ta odpowiedź nie jest zła i przecząca Twoim słowom. Przyjdzie czas i będą pieniądze. Będzie ubezpieczenie, niczego nie przyspieszę, jestem tylko człowiekiem, ale wierzę i wiem, że będzie taki czas, że ja zarobię na rachunki, zabezpieczę Kamila i dam resztę tym, co tego potrzebują. Takie jest moje marzenie i cel.
O: nie mam argumentów, żeby z Tobą rozmawiać, Twoje podejście jest śmieszne
J: To śmiej się tato, śmiech dobrze działa na człowieka, tylko odejmij z niego ironię, gorzkość i złośliwość, wtedy smakuje lepiej.
O: Jeszcze Ty się starasz, jakoś zarabiasz, masz nowe pomysły, a Twoja siostra - paraliż totalny. Jak to jest?
J: bo ja wierzę tato, a moja wiara nie pozwala wam na podcięcie mi skrzydeł. Moja siostra jest bardziej podatna na wasze słowa.
O: ona wszystko dostaje za darmo od nas. Mieszka też w mieszkaniu, które kupiliśmy, ale nie dla niej. Zadzwonię do niej dzisiaj
J: nie używaj argumentu, że nie ma gdzie mieszkać. Moim azylem jest moje mieszkanie, tu biegnę, gdy chcę odpocząć, tu oddycham. Brak takiego miejsca mocno ogranicza człowieka.
O: ale przecież to prawda
J: prawda, którą wszyscy znają. Ona też. Przypominacie jej to na każdym kroku. Chcecie, żeby ruszyła do przodu? Jak? Jak uczynić krok do przodu, kiedy do każdej nogi uczepione są kule waszych pretensji i wypominań.
Ojciec wstał z fotela, powiedział: jadę obejrzeć mecz i tak się już spóźniłem
Pożegnał się i wyszedł
Popatrzyłam za nim i pomyślałam: Powinnam Ci to powiedzieć, ale i tak tego byś nie przyjął. Chciałam Cię uświadomić, że nawet najpiękniejsze anioły z podciętymi skrzydłami, nie mają siły ruszać do przodu, nie mówiąc o wznoszeniu się w powietrze.
Wsłuchałam się w siebie - nadal spokojna, ale czuję, że na dno mojego serca, wpadła kolejna kropla łzy. Dobrze chociaż, że już nie szloch, który rozrywa płuca. Dziękuję Ci Boże za ten spokój
Wieczorem telefon - dzwoni siostra. Po drżącym głosie poznałam, że była rozmowa. Wypomniał, że mieszkanie nie jej. Nie musiała mówić więcej. Zapytałam, czy stały scenariusz. Rozpłakała się. Powiedziałam: nie martw się malutka, zarobię tyle, żebyś i Ty miała. Kupimy Ci Twój dom, Twoje miejsce.
Odpowiedziała, wiem, że tak będzie.
Moja siostra - mój prywatny anioł, który stoi przy mnie jak jest źle. Który mówi, nie martw się, poradzimy sobie, damy radę, coś się wymyśli.
Mój anioł, któremu dziś znów podcięto skrzydła


Nie martw się siostrzyczko - damy radę, bo nie jesteśmy same. Trzeba tylko wierzyć, nie poddawać się smutkowi i strachowi, oddać się pewności. I wszystkim udowodnimy, że się da i nie będzie inaczej, tylko dobrze i lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz