wtorek, 24 września 2013

Kobieto puchu marny?

Dziś postawiłam na eksperyment.
Poprosiłam swojego przyjaciela, żeby rzucił mi jakieś hasło, a ja to rozwinę na blogu.
Nie byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam owo hasło. Jakie hasło może rzucić młody, przystojny chłopak? Oczywiście "kobieta".
Podejmuję więc wyzwanie. W sumie, nic trudnego, skoro sama jestem przedstawicielem tego gatunku.
Hmm, gatunku... no ok. Niech będzie i tak.
Kobieta.... Jaka jest dzisiejsza kobieta, jaka była, jaka będzie? Co dzisiejszy świat wymaga od kobiety, co z nią zrobił? Czy zmieniła się jej rola?


Pozwólcie, że pominę typowe relacje damsko - męskie. Pominę, bo wiadomo, istnieją, są mniej lub bardziej skomplikowane. Zachwyt, nieporozumienia, zmysłowość - stały trend w związkach. Pominę więc, a może zostawię na kolejny wpis. 
Bardziej skupię się na samej kobiecie. Dzisiejsze czasy, spowodowały, przepraszam za wyrażenie, "dwulicowość" kobiety. Nie, nie chodzi o zły wydźwięk tego słowa. To bardziej metafora. Co mam na myśli? Nic niedobrego. 



Kochani, czy współczesność pozwala być sylfildą pławiącą się w nurtach czystego źródełka, pląsającą wśród traw? 



Pozwala, czemu nie? Tylko po godzinach, co najmniej 8 godzin w pracy, reszta doby pracy w domu, jak ma czas na pląsanie, niech pląsa. Tego życzę. 
Ale czy ma na to ochotę? Kiedy już pada na twarz ze zmęczenia, marzy o filiżance kawy lub herbaty, książce lub śnie? Czy wyrwie się i rzuci w nurty źródełka muskającego jej stopy zmęczone od pantofelków, w których biega cały dzień, żeby i wyglądać jak kobieta i pracować jak mężczyzna, albo nie przymierzając wół?
Bo jak wygląda dzień przeciętnej kobiety? Mającej rodzinę? Rano pobudka, śniadanie dzieciom i mężowi (o ile ma), dzieci do szkoły lub przedszkola, biegiem do pracy, w pracy pełna gotowość, jak jest jakaś niedyspozycja to na lekach, po pracy do przedszkola lub szkoły, do domu, obiad dzieciom i mężowi (o ile ma), potem reakcja na "mamo pomóż, bo nie umiem tego zrobić", potem może coś, czego nie zdążyła zrobić w pracy, w międzyczasie reagując na "mamo, weź się pobaw, albo mamo, a ona mi to zrobiła, zabrała", potem kolacja dzieciom i mężowi (o ile ...), kąpiel dzieci, mąż (o ile ...) kąpie się sam. Dzieci śpią, mąż (o...) ogląda telewizję, kobieta prasuje i przygotowuje wstępnie obiad na jutro, wreszcie kładzie się do łóżka, bierze do ręki książkę i ... zasypia. 
Czy widzicie tu czas, w którym kobieta wyrywa się na pole i zrywa polne kwiaty? Nie, nie to, że nie chce, chce, na pewno, bo lubi się zachwycić kwiatami, posłuchać śpiewu ptaków, szumu drzew. Kocha to nawet, ale rzeczywistość nie daje jej możliwości bycia sylfildą, powabną i delikatną istotą, którą pewnie jest. 


Jaka więc jest dzisiejsza kobieta? Zmęczoną istotą, ale wciąż kochającą. Walczącą o byt, rodzinę, pokonującą konkurencję w pracy a czasem i w związku, będącą blisko tych, którzy jej potrzebują.
Oczywiście nie każda jest taka. Są panie, które stają w szranki z mężczyznami, boksują życie zażarcie i nieczysto. Rzucające się w chore związki, udające twardzielki, a może i są twardzielkami (do czasu). Nie mnie je oceniać.
Opisuję tu przeciętną kobietę.
Taką, która kocha
Taką, która chce być kochana
Taką, która jest wsparciem
i taką, która chce być wspierana
Taką, która nie chce być bezradna
Chce radzić sobie, ale nie sama
Taka jest przeciętna kobieta,
więc czemu nie jest rozumiana?


Kim więc jest kobieta? "Wodą, ogniem, burzą, perłą na dnie"

I jeszcze przy okazji, jak widzi kobietę mój przyjaciel. Zapraszam do przeczytania
http://subiektywnieoswiecie.wordpress.com/2013/09/24/jesienny-erotyk/




1 komentarz:

  1. ..jaka jest ta wspolczesna kobieta?....bardzo czesto..bardzo samotna..nawet jesli ma meza ( o ile go ma)...

    OdpowiedzUsuń