wtorek, 8 października 2013

Wschody i zachody

Upadki i wzloty
Wszystko ma swój czas

Jest czas rodzenia i czas umierania
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono
czas zabijania i czas leczenia
czas burzenia i czas budowania
czas zawodzenia i czas pląsów
czas rzucania kamieni i czas ich zbierania
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich 
czas szukania i czas tracenia 
czas zachowania i czas wyrzucania
czas rozdzierania i czas zszywania
czas milczenia i czas mówienia
czas miłowania i czas nienawiści 
czas wojny i czas pokoju       Księga Salomona

Człowiek - stworzenie, które na siłę coś chce zmieniać, nie chce czekać, siłuje się z czasem i walczy z nim. Cena jaką ponosi to złe wybory, zdenerwowanie, depresja, wątpliwości i wieczne zadawanie pytań co by było gdyby?
Ktoś, kto nie umie czekać na swój czas, odbiera szansę na zrealizowanie się, osiągnięcie celu.
Wiem, czekanie na coś, jest niesamowicie trudne. Ja, jako osoba punktualna, miałam i czasem teraz mam z tym ogromny problem. Niewąsko mnie denerwowało, że na coś (kogoś) musiałam czekać. I czekałam jak dudek, bo ja przyszłam punktualnie, a coś (ktoś) się spóźniał.
Dlatego właśnie, ja - punktualniak, mówię wam: da się poczekać na swój czas.
Kiedy coś nie wychodzi - potrafię powiedzieć, widocznie nie był ten czas. Przyjdzie wtedy, kiedy będę na to gotowa.
Do końca września miałam firmę. Szło raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio gorzej. Zamknęłam, choć długo biłam się z myślami. Najpierw zawiesiłam, ale to niewiele pomogło, a wręcz utrudniło. Zamknęłam i zrobiłam to spokojnie i z czystym sumieniem. Powiedziałam, widocznie nie był to mój czas na prowadzenie własnej firmy.
Jestem teraz pod naporem bliskich - znajdź pracę, byle szybko.
Śmieszne, co oznacza znaleźć szybko pracę? I to najlepiej dobrze płatną. W podlaskim :) dobre sobie.
Zresztą, której pracy bym nie wykonywała, zawsze zarabiałam za mało. Nieważne, czy mój dochód wynosił 600 zł, czy 3000 zł. Było za mało. Nieważne, czy pracowałam 8 godzin, czy 24 praca i tak i tak była g...niana.
Nie będę się spieszyć, nie będę brać co podleci. Mam czas. Na razie pracuję na zlecenia. Mogę się czegoś jeszcze nauczyć.
Nie będę się szarpać z rzeczywistością, płakać nad swoją niedolą, bo jestem nieubezpieczona. Po co? Co mi to da? Rozwiąże sytuację? Przeciwnie, zdecyduje o moim złym wyborze.
Jednak z drugiej strony, kiedy pojawia się jakaś szansa na zmianę, nawet tę oczekiwaną, czy wręcz wymodloną. Nagle hamulec. Ręczny, nożny albo oba naraz.


Wtedy pojawia się strach, odkładanie na później. Nagle, gdy nie trzeba, pojawia się myśl: Aaa, mam czas, pomyślę o tym później. Potem jeszcze później, potem jeszcze. A potem - za późno! Nie zmieniłeś niczego, choć miałeś szanse. I znów biadolenie: ajaj jaki to ja jestem nieszczęśliwy. A dlaczego jesteś taki nieszczęśliwy? Bo nie umiałeś wykorzystać czasu, nie umiałeś odkryć, że teraz nadszedł czas na zmianę.
Co zatem robić? Jak zgadnąć, czy nadszedł ten czas? Poddać się mu. Bez emocji. Kiedy nie wychodzi i co chwila jest porażka. Nie szarp się, odpuść. Jak to będzie Twój czas, będziesz to czuł. Twoje myśli będą krążyć wokół tego pomysłu samoczynnie, nie musisz nimi kierować. To znaczy, że szansa jest, spróbuj. Nic nie stracisz, najwyżej zyskasz pewność, czy nadszedł ten czas, czy nie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz