wtorek, 8 października 2013

Owoc miłości

Podstawowa jednostka społeczna = rodzina powinna składać się z mamy, taty i dziecka. Najlepiej dwojga dzieci. Tak jest po katolicku. Dziecko powinno się urodzić z ojca i matki. Szczegóły sobie darujemy, choć i kościół w te klocki raczej jest do przodu. W te tematy nie wnikam. Nie ten post, nie mnie oceniać.
Może ktoś odbierze jednak, że oceniam. Postaram się tego nie robić. Wyrażam swoją opinię. Albo inaczej próbuję zrozumieć.
Jak ja rozumiem bycie matką? Kim dla mnie jest dziecko?
Tak, wiem, owocem miłości.


Ale nie każde dziecko jest zrodzone z miłości, czasem jest to zaledwie namiastka uczucia, czasem przypadek, czasem świadoma decyzja. Niekiedy dziecko zostaje z samotnym rodzicem, czy już ponosi ciężar opinii społecznej? Tak, ponosi, choć na szczęście jest to coraz rzadsze zjawisko, zwłaszcza w dużych miastach, Jednak na wsiach panna z dzieckiem to jeszcze wstyd. A już jak ksiądz proboszcz się odezwie w tej kwestii to wręcz grozi ukamieniowaniem rodzica (w przeważającej części przypadków matki) a dziecko pokazywane jest palcami.
Kolejna sprawa dziecko zrodzone w sposób "naturalny", ze związku małżeńskiego. Mamusia i tatuś. Idealna rodzina, ale wkrada się alkohol lub inny, jak się okazuje, partner. Dziecku rozwala się bezpieczny świat. 
Ale nieważne, tak jest jest dobrze, tak uznaje społeczeństwo. 
No i teraz burza w szklance wody. In vitro. Uuuu tu kościół mówi VETO, jego wyznawcy też. Dzieci wytykane palcami, rodzice opluwani. Chrześcijanie prawdziwi. Znów bardziej święci od Boga, który przecież powołuje te dzieci do życia. Skąd wiecie, że nie kibicuje rodzicom, dając im siłę do zniesienia bólu psychicznego, ich chwilom oczekiwania, nadziei, potem dając moc, do kolejnej próby? Kim jesteście drodzy "chrześcijanie"? Czy wyobrażacie sobie, że Bóg odwraca oczy od takich dzieci? Nazywa ich dziećmi z próbówki, które nie powinny żyć? Nie wierzę w takiego Boga. Mój Bóg kocha każde dziecko i nie odrzuca nikogo, nawet tych, którzy w Niego nie wierzą, takich, którzy krzywdzą innych. Może czasem się gniewa, może smuci patrząc na ludzkie zacietrzewienie. Co gorsza zacietrzewienie, które nazywacie oburzeniem chrześcijańskim? Skąd wiecie, jak na to zaopatruje się Bóg - dla mnie jedyny autorytet? Ja nie wiem, ale wierzę, że skoro takie dziecko się rodzi, to dlatego, że chciał aby się ono urodziło. 
Ja wierzę, że kto ma się pojawić na świecie, tego Bóg kocha i błogosławi.
Kto nie, widocznie nie ten czas i nie to miejsce.
Więc drogie mamusie, drodzy tatusiowie, którzy jesteście szczęśliwymi posiadaczami naturalnie powołanymi do życia dzieci, kochajcie je. A innym pozwólcie .. Nie!! Nie  pozwólcie!!  Nie psujcie nikomu okazji bycia rodzicem, którzy mimo swojego strachu, pragną być rodzicami.. I pielęgnować swój owoc miłości. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz