czwartek, 12 września 2013

Moje serce to jest muzyk

Dziś troszkę muzycznie
Najtrudniejsze pytanie, które pada standardowo i które sprawia, że mam niesamowite problemy z konkretną odpowiedzią, brzmi: Jakiej muzyki słuchasz?
Jakiej????
Niestety, a może stety nie słucham jednego rodzaju muzyki
W mojej płytotece mam różne utwory, ba, nawet czasem nie umiem dobrze rozpoznać, jaki to gatunek muzyczny. Mam klasykę - uwielbiam np IX symfonię Beethovena zwłaszcza Odę do radości, Lacrimosę Mozarta, Carmen Bizeta


 rocka, rocka chrześcijańskiego - Newboys, Hillsong, Skillet, RED

Gatunki łączone - moje ulubione - połączenie klasyki z rockiem, metalem.

smooth jazz - Pieter White, osobisty znajomy Marcin Nowakowski


Na pewno mam przysłowiowego hopla na punkcie gitary elektrycznej. Z tego powodu jestem szczęśliwa, że mój 17 letni syn gra i komponuje na elektryku. Jednym z moich ulubionych gitarzystów jest mój znajomy z fb Arek Religa, uznany za trzecią gitarę w USA



Jak można zauważyć, dość rozbieżne gatunki
Jakiej muzyki słucham?
Na pewno w dobrym wykonaniu. Mam dobry słuch, myślę, że jestem zdolna usłyszeć fałsz, nietrafienie w dźwięk. Jestem dość wymagająca w odbiorze. 

No właśnie, wymagająca w odbiorze. I temat naszych programów, które wybierają młodsze i starsze talenty w muzycznym świecie. Czasem jest to na takim poziomie, że mam wątpliwości, czy ja posiadam owy słuch. Kiedyś rozmawiałam ze znajomym, który również jest szczęśliwym posiadaczem takiego daru. Zadzwoniłam do niego przerażona. Co to jest, że ja słyszę fałsz i śpiewanie na gardle, a jury aż pieje z zachwytu. Może ja się nie znam? Może ja nie mam słuchu, tylko wrażenie, że go mam? Jednak nie, okazało się, że doskonale wskazywaliśmy fałszywe dźwięki w tych samych momentach przy słuchaniu wykonu. Więc o co chodzi? Czy naprawdę wszystko musi być pod publikę? Czy warto sprzedawać masówkę, a nie lepiej wyszukiwać perełek, które, o właśnie podkreślam, należy dalej prowadzić, uczyć ,doskonalić, a nie powiedzieć - jesteś już gwiazdą - śpiewaj. 
Hmm gwiazdą - osobiście mam awersję do tego słowa. Jak powiedział mi kiedyś wspomniany wcześniej Marcin Nowakowski: "gwiazdy są na niebie, ja jestem człowiekiem, który kocha tworzyć muzykę". 
Pomijając osoby, które naprawdę nie umieją śpiewać, skupię się na tych, które mają głos. A może bardziej predyspozycje do tego, aby śpiewać. Jednak predyspozycje to jeszcze wciąż za mało. To są nudne czasem ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. 
Jest tyle nazwisk w świecie muzycznym. Niestety nie można powiedzieć, że te osoby umieją perfekcyjnie śpiewać. Najczęstszym błędem jest tzw. śpiewanie na gardle, czyli po prostu krzyk. Bez względu na to, jak piękna jest piosenka i jak pięknie jest wykonana na niższych tonach, prawdziwym egzaminem jest wejście na wyższe tony. I niestety, mało kto go zdaje. Dźwięk marzeń to dźwięk z przepony, jak ja to mówię z trzewi. Wtedy mogę powiedzieć, tak to jest to. Z tej osoby będzie wokalista / wokalistka..
Kiedyś miałam przyjemność (ciężką pracę) wyszukiwania wokalu do zespołu. Trafiały się różne głosy. Przeważnie były to głosy, które brzmiały nieźle. Ale od niezłego do super wykonu, który wywoła dreszcze daleka droga. Pomijając walkę z wysokim mniemaniem o sobie, należało jeszcze wydobyć głos. Okazało się, że dziewczyny, które uważały, że świetnie śpiewają, załamywały się na licznych próbach. Owszem, odtwarzały piosenki, były niezłe. Jednak przy poleceniu, żeby pooperowały trochę głosem, panikowały, śpiewały na ściśniętym gardle. I odpadały, jedna po drugiej. Ale przyznaję, były także i takie, które mimo trudności, wychwytywałam, ten dźwięk szczery, chwytający za serce. Wówczas męczyłam, oj męczyłam. Wspierałam, chwaliłam, pocieszałam w chwilach załamania, ale nie odpuściłam do momentu, aż dźwięk się wyrwał. Jakie było wówczas zdziwienie, że właścicielka głosu była zaskoczona swoją mocą. Potem, kiedy słyszałam jak coraz śmielej dziewczyny operowały głosem, hmm, w związku z tym, żem beksa, często miałam łzy w oczach. Warto było poświęcić im czas. 
Bo naprawdę warto. Warto pokazać światu, jak można wyśpiewać emocje i podzielić się nimi. A nie być produktem z Chin. 

Jakiej muzyki słucham? Chwytającej za serce


P.S. Jeszcze muszę dodać odkrytą przed chwilą muzykę wykonaną przez chrześcijan, w której także jest znany mi  osobiście Jacek - chłopak z trąbką. Czekam na płytę. Ten wykon chwyta za serce. Dziękuję


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz